Podejście do dzieci jako członków rodziny i społeczeństwa znacznie zmieniało się poprzez wieki. Na samym początku zdarzało się, że dzieci nie były uznawane za ludzi w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Nie posiadały w zasadzie żadnych praw, a jedynie obowiązki. Stawały się nimi dopiero po osiągnięciu dojrzałości, tudzież przejściu nieraz bardzo bolesnych inicjacji. Wcześniej były też często traktowane niemalże jak przedmioty, a nawet sprzedawane do niewoli: „Ta rodzina jest zmartwiona. W poprzednim roku uciekły im owce i wyrządziły duże szkody na polach sąsiadów. Rodzina musiała zapłacić karę i teraz nie wystarcza na podatki. W tej sytuacji rodzina zmuszona jest oddać 14-letnią Asznan w niewolę. Sprzedadzą ją kupcowi Nesagoei, który przybył z Ur, aby kupić wełnę, tkaniny, zboże i oliwę.” Jak więc widać dla tamtych ludzi było to jedyne możliwe i jednocześnie społecznie akceptowalne wyjście. Dodatkowo analizując inne teksty historyczne można dojść do wniosku, że rodzina była prawdopodobnie bardziej zmartwiona utratą rąk do pracy niż członka rodziny. Dziś uznano by to w kulturze zachodniej za okrucieństwo i barbarzyństwo. Niestety istnieje na świecie wiele miejsc, w których podobne procedery uchodzą dalej za normalne.
Sporo w podejściu do dzieci zmieniła religia chrześcijańska. W Biblii mamy wiele przykładów pokazujących to zjawisko: „Przynosili mu również dzieci, aby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus widząc to oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.” I następne: „A król im odpowie: Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Pomimo jednak wielkiego wpływu jaki miała nauka chrześcijańska w Europie, los dzieci przez wieki niewiele się poprawiał. Najczęściej były jedynie źródłem zarobku czy rozgrywek między ludźmi dorosłymi. Nawet jeśli tworzono sierocińce, to najczęściej z niezbyt dobrych pobudek.
Istotna zmiana w podejściu do tego tematu nastąpiła dopiero mniej więcej w XX wieku, w epoce „rewolucji” korczakowskiej. Zmiany jakie wprowadził były tak radykalne, że na stałe zapisał się w historii Europy jako prekursor współczesnego podejścia do kwestii opieki zastępczej. Wprowadził przede wszystkie swój „dekalog”, który upodmiotowił osobę dziecka i nadał jej szczególne prawa:
O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.
z tego wszystkiego nie wychodzi.
w tym galopie, ale zrób, co możesz, żeby nam się to udało.
A jak to jest dziś? Te 20 zasad wychowania korczakowskiego powinno być dziś chyba swoistym rachunkiem sumienia wszystkich, którzy chcą nazywać się wychowawcami czy po prostu dobrymi rodzicami. Okazuje się bowiem, że wychowanie nie polega na zapewnieniu dobrego statusu społecznego, dobrej szkoły i miliona zajęć pozaszkolnych. Wychowanie to wielka i piękna, ale zarazem trudna podróż, w którą trzeba włożyć wiele wysiłku intelektualnego i własnego serca. Ale opłaca się. Nagrodą jest wielka radość i szczęście jakiego doświadczają rodzice widząc, że ich dorosłe pociechy potrafią żyć pięknie, dobrze i szczęśliwie czyli pełnią człowieczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz